bardzo prosto.
Powiedziałbym (bez urazy)
po ludzku.
Kładziesz się spać,
ale zamiast, jak człowiek,
zgasić lampkę,
przez chwilę czytasz,
potem sięgasz po notes
leżący na stole,
jeden z tych,
które od jakiegoś czasu
przysyła ci twój
(cokolwiek to znaczy)
najbardziej ludzki z banków,
i notujesz,
wszystkie jak lecą,
subtelności twojego ja,
którym właśnie teraz
zebrało się na ujście.
W ten sposób
powstają wiersze,
jak ten, odległe od zamiaru,
który im na początku towarzyszył.
O ile zamiar i początek
mają tu coś do rzeczy.
This poem has not been translated into any other language yet.
I would like to translate this poem