z Bełzy
jak córkę imbecylkę
o której nie wolno mówić
źle więc nie rozmawia się wcale
jak uczennicę tak czołobitną
że samą siebie - krwistą bitkę - serwuje sauté:
bez panierki, po wersalsku, po serwilsku
jak miesiączkującą mesjaszkę
z periodami powstań
z panieńską skórką pisaną bykowcem
i jak dziadówkę z rozposzczonym biczem
sfochowaną dziewoję dziejową
kiedy podnosi głos - tę broń białogłowską
jak brankę eklezjastyczną na wiecach potępienia
podtrutą truizmami, steraną tolerancją
tu i ówdzie uszczkniętą przez szczujki
jak wieloródkę która znowu zaszła
w mit i będzie chować po polach bękarty
(a ból tu mamy refundowany)
jak z natury osiadłą penelopkę-galopkę
wliczoną w program lojalnościowy
kiedy stroi się w przymieralni
w naręcza ubrań pawio upierzonych
które za tydzień powiesi na strychu
gdzie chodzi co dzień rozmyślać o pętli
tak ją kocham, i wierzę, i szczerze
...
mit Władysław Bełza
wie die dümmliche tochter
von der man nicht schlecht reden soll
also gar nicht spricht
wie die unterwürfige schülerin
die sich - blutiges steak - selbst sauté serviert
unpaniert, versailler art, serviler art
wie die menstruierende messiassin
mit ihren aufstandsperioden
ihrer gemunifiselten mädchenhaut
und wie die bettlerin mit der entfesselten geißel
ein historisches törichtes mägdlein
wenn es die stimme erhebt, diese frauenzimmerwaffe
wie die ekklesiastische geisel verurteilender kundgebungen
mit gemeinplätzen vergiftet, toleranzverschlissen
hier und da von hetzern angegriffen
wie die pluripara, die schon wieder schwanger geht
mit einem mythos und ihre bastarde im feld bestatten wird
(den schmerz zahlt mal die kasse)
wie das von natur aus sesshafte penelopgaloppchen
aufgenommen ins loyalitätsprogramm
wenn es sich in der anleide hübsch macht
sich meterweis pfauenfiedrige gewänder überwirft
die es eine woche später in die dachkammer hängt
wo es tagein tagaus hingeht und über den strick nachdenkt
so liebe ich sie, und ich glaube an sie, und das ehrlich
...
dzieci stresowane obsesją kontroli, tresowane troską
dzieci tak akuratne że każde ich zwichnięcie prostuje się kijem
dzieci bite paskami, paskami przytwierdzane do framug i zabijane na pasach
dzieci abortowane oraz te którym odmówiono
gwiazdy terminalnych eventów i prenatalni celebryci
dzieci ronione, rodzone martwo, embriony z deformacjami
dzieci sproszkowywane masowo w tabletki informacji
dzieci rozgrywane w medialnych ustawkach, rozrywane na salach sądowych
dzieci duszone w piekarnikach aut bo o nich zapomnieli i poszli do pracy
dzieci - zaślinione rośliny i przedwcześnie upadłe niedojrzałe śliwki
dzieci rodzące dzieci i dzieci przez dzieci gwałcone
dzieci wabione, wykorzystywane, przejmowane na własność
dzieci ścinane u nasady przez zimnych ogrodników
(a dobrzy to wujkowie: eugenicjusz, aborcjan, eutanazy)
dzieci utracone - bożki blogów, utylizowane odpadki medyczne
dzieci odrzucane każdego dnia: bezmyślnością, odwetem, wyzwiskiem
dzieci zaniedbane i zadbane zanadto, nadgorliwi wypełniacze pustki
dzieci tak zabłąkane że nie rzucają za siebie cieni ani okruszków
dzieci futrowane fałszem w żywołapkach domów
dzieci które lulałbym do snu piosnką o kochaniu
gdyby moja piszczałka zniosła taki banał
chodźcie, wołam was, chodźcie
...
kinder, vom kontrollwahn gestresst, von der sorge dressiert
kinder, so gewissenhaft, dass jede verrenkung mit einem stock korrigiert wird
kinder, mit gürteln geschlagen, an türrahmen befestigt, getötet auf zebrastreifen
kinder, abgetrieben, und kinder, denen man die ausschabung versagte, pränatale celebrities
kinder, fehlgeboren, totgeboren, embryonen mit deformationen
kinder, massenverpulvert zu infotabletten
kinder, medial verspielt, in gerichtssälen zerrissen
kinder, in den öfen der autos verheizt, vergessen, als man zur arbeit ging
kinder - lüllgewächse und zu früh gefallene pflaumen
kinder gebärende kinder und von kindern vergewaltigte kinder
kinder, geködert, benutzt, sich zugeeignet
kinder, von den eisheiligen am ansatz gekappt
(diese guten onkel: eugenitius, abortian, euthanasius)
kinder, verloren - göttchen der blogs, zu medizinischem abfall recycelt
kinder, jeden tag abgetan: durch gedankenlosigkeit, rache, schimpfe
kinder, vernachlässigt und allzu umhegt, übereifrige auffüller der leere
kinder, so arg verirrt, dass sie keinen schatten werfen oder krümeln
kinder, mit lügen gestopft in den lebendfallen der häuser
kinder, denen ich zum einschlafen ein wiegenlied vom lieben singen würde
hielte meine flöte solchen floskeln denn stand
kommt, ich rufe euch, kommt
...
witaj, Agnieszko!
przybywasz nieśpiesznie w rytm fali przyboju
we mnie niewczesnej, gnanej, niegotowej
zbyt wiele słów przewiewają jeszcze przyziemne przeciągi
gdy tak stoję w wygłosie pstrokata jak słup
obwieszona na oścież afiszami twarzy
nieobliczalne oblicze - wynikasz, gdy znikam
czysta kartko, nagietku, raniuszku,
śnieguliczko, jagniątko w szkarłatach
bądź zdrowa jak sen położnej z nocnego dyżuru
zakorduj mnie ze sobą, świtanno, przeciągnij na jasną stronę
skurcz mnie w topografię wzniesień i pradolin
ze wszystkich zmysłów ćwicz mnie w obserwacji
zatrzaśnij w kapsułce ciała, wyinterpretuj w ciszę
wdech - wypieram się siebie po blaknący blankiet
wdech - zwijam się jaskrawą poszewką do środka
wdech - przezwajam na twoje rozpulchnioną czerwień
teraz mnie już możesz swą bielą otworzyć
...
willkommen, Agnieszka!
triffst sachte ein, im rhythmus der brandung
in mir späten, getriebenen, längst nicht bereiten
zu viele worte wehen noch im durchzug am boden
wenn ich so dasteh im auslaut, bunt wie die litfaß
sperrangelweit offen mit ringsum den postervisagen
mienchen du, nicht zu ermitteln: erstehst, wo ich nicht bestehe
weißes blatt du, ringelchen, früheling
schneebeerchen, lämmchen im purpur
sei stark wie der schlaf der nachtschichthebamme
stimme mich mit mir gleich, morgensternchen, zerr mich ins helle
schrumpfe mich zur topographie von urhöhen und -tälern
von allen sinnen übe mich im schauen
schnapp ein in die körperkapsel, dolmetsche dich in die stille
atmen - ich veräußere mich ins bleiche laken
atmen - ich winde mich, grelles gehäuse nach innen
atmen - ich spule lockeres rot auf dich über
jetzt kannst du mich schon mit deiner blässe eröffnen
...
srebrna duszyczko zwrotek marychno
[czechowicz]
noc się posunęła przybliżył się dzień
napadało mleka na niebie całym w płatkach
księżyc w połowie przestał się zaczynać
w grę wzeszła żwawa ogniowa piłeczka
takie to pismo kreślisz osobliwą kredką
manio samosiowa zaranny tamaryszku
fetyszku genezyjski który na wyprzódki
w zlepienicę pralęków scalasz mnie od nowa
a gdy zlizujesz rankę na kolanie:
zjadłam bolenie - mówisz - zjadłam boleć
nowicjat i postulat wsobnych emigracji
oddaję w porękę najprostszym wzruszeniom
ty zatem nieśmiertelniej ja się zmienię w pianę
kość pamięci ulotnej dotknij do żywego
dobroć dopasowania w mrakotę traumatki
przebarw kontrolowanym płaczem nasycarki
przyćmij ultramarynią laserunkiem zakończ
wysunięty języczek przyjmij za zapłatę
żebym pojęła jak bardzo mnie nie ma
z tobą przy tobie w każdym włóknie drżenia
...
maria, du silbernes liedseelchen
[czechowicz]
die nacht war aufgerückt, es nahte der tag
milch fiel am himmel voller flocken
der mond hörte auf der hälfte anzufangen auf
ein flinker feuerball kam ins spiel
solcherart schrift zeichnest du mit seltsamem stift
maniechen willselber, morgendliche tamariske
kleiner weltentstehungsfetisch, der mich um die wette
ständig aufs neue zum knäuel aus urängsten bündelt
und wenn du dir das kniewündchen leckst:
habs aua gegessen, sagst du, auan gegessen
noviziat und postulat inwendiger exile
ich gebe den schlichtesten rührungen nach
du jetzt unsterblicher, ich aber werde zu schaum
an den arbeitsspeicher rühre bis zum lebendigen
die anpassungsgüte der traumamutter färbe
mit den beherrschten tränen der sättigerin
dimme mit ultramaria, beende lasurn
nimm das herausgestreckte zünglein als lohn
dass ich kapiere, wie sehr ich nicht da bin
mit dir, bei dir, in jeder zitterfaser
...
czasem to jest jak tętent kopyt, wściekle oślepła galopada
i ogłuszenie takim zgiełkiem, jakby ktoś nagle zwęził światło
czasem - podskórne echo morza, cicha ucieczka odpływnej fali
albo podstępny, choć wylewny, postęp przesiąkających wałów
są dni, gdy jest jak dialog świetlny, przeciągłe wycie buczków mgłowych
bezpieczny powrót z ciemnych głębin w rytm zatokowy, do portu aorty
niekiedy - niemy trzepot szprotek w splotach węzłowych, naczyniach chłonnych
i pulsowanie współczulne stada, kiedy umyka przed pogonią
odzywa się jak kanonada, wdziera wybuchem w śpiące miasto
bądź jest skradaniem się partyzanta, nerwem strzaskanej leśnej gałązki
oto prowadzi jak przewodnik - nocnych uchodźców przez grzebień graniczny
lub zdradza: błędną drogą przewodzeń zwodzi ich prosto w zastawek wnyki
czasem podniośle: jak łopot flagi, jak wahadełko w tętnie bliźniaczym
albo dobitnie - jak odgłos wieńca porzucanego w dół owalny
jest i rozruchem, skandalem skandowań, wrzaskliwą tłumów preekscytacją
krzykiem komórek w zły poranek, szumem agresji agregatu
może zarażać: śmiechem tubalnym, kordialnym ściskiem przywodziciela
a kiedy indziej to jest przewlekły, nieuleczalny bezmiar załamka
bywa też głośnym do drzwi kołataniem, wtargnięciem ciosów, włamem ścichapęk
albo odwrotnie - to gość serdeczny, który nieśmiało staje w przedsionku
jest wreszcie pewnym ruchem rysika - kreśli oś serca, stożek tętniczy
jest pierwszym tonem, błogosławionym - i miłosierdzia strugą z wnętrzności
...
manchmal ists wie ein hufgetrappel, ein rasend blinder galopp
und ein ertauben am lärm, als hätte jemand plötzlich das licht verengt
manchmal ists ein subkutanes meeresecho, die stille flucht der ebbenden welle
oder der hinterlistige, doch überschwappende fortschritt aufgeweichter wälle
es gibt tage, da ists wie ein lichtes gespräch, ausgedehntes nebelhörnerheulen
sichere rückkehr aus untiefen in den rhythmus der bucht, den hafen aorta
zuweilen ists ein dumpfes sprottenscheppern in verwobenen knoten, lymphen
und das mitleidige mitpulsen der rotte, wenn sie flüchtet vor der hatz
es meldet sich wie eine kanonade, dringt mit gewalt ein in die schlafende stadt
oder das schleichen eines partisanen, der nerv eines zerstampften waldzweigs
als anführer vor kopf, bringt es die flüchtlinge nachts über den grenzkamm
oder es verrät sie: führt sie irrwegs direkt vor die schlinge
manchmal ists feierlich wie das flattern der flagge, wie das pendel im zwillingspuls
oder deutlich wie der hall eines kranzes, in einen schiefrunden graben geworfen
anlassen, skandierskandal, kreischende masse in präexzitation, ein aufschrei
der kammern zur falschen stunde, lärmig wie eine aggregataggression
es kann ansteckend sein wie ein tubenlachen, das herzdrücken eines heranziehers
andermal ist es die aufgeschobene, unheilbare endlosigkeit einer falte
zeitweise ists ein lautes rütteln an der tür, eine zerrerei von schlägen, einbruch
in die stille oder umgekehrt - der herzliche gast, der schüchtern im vorhof zögert
schließlich ists die sichere bewegung des schreibers, der die herzachse zeichnet, den aderkegel
es ist der erste gesegnete ton - und der barmherzigkeitsstrom fließt aus dem innern
...